Autor |
Wiadomość |
They |
|
|
Cristi |
|
|
Mystic_Dragon |
Wysłany: Pią 9:46, 26 Sie 2005 Temat postu: |
|
hehe, od admina nigdy nie będziesz lepszy xD
a wy, młode gryzonie pamiętajcie:
Jeśli chcecie by wielcy, musicie na to zapracowac.
czyli:
Jeśli chcecie dorosnąc, to macie dwa wyjścia:
-napisac opowiadanie jak się dorastało
-mie wszystkie statsy minimum 30 (a potem 50)
PS. tam gdzie powinno byc c z kreską, może go nie byc, bo mi nie działa coś:/ a jestem przyzwyczajona już i czasem zapomne dopisac |
|
|
Mystery Pikachu |
Wysłany: Pią 9:40, 26 Sie 2005 Temat postu: |
|
Ale niedługo bede lepszy od MD xD Może xD |
|
|
Revan |
Wysłany: Pią 8:48, 26 Sie 2005 Temat postu: |
|
Brawo Pikachu jestes najlepszy (poza mystic dragon i wiwin) |
|
|
Mystic_Dragon |
Wysłany: Czw 22:29, 25 Sie 2005 Temat postu: |
|
za to, że się porządnie napracowałeś, dostjesz rangę mysz i takie tam dodatki... lae na tego cukiereczka z ff to nie licz:P
GRATULUJE!
Jesteś najmądrzejszym (poza mną i Wiwinem) gryzoniem w armii hamsterów!
ALiENY STRZEŻCIE SIĘ! NADCHODZIMY! |
|
|
Mystery Pikachu |
Wysłany: Czw 22:15, 25 Sie 2005 Temat postu: |
|
Część Druga
Na drugi dzień wstałem. Byłem bardzo wesoły, i dumny z siebie.
- Wreszcie troche podrosłem... :] - Powiedziałem do siebie, gdy nalewałem Kawę Do kubka. Szybko zrobiłem tuzin kanapek, zasiądłem na fotelku, i wziąłem książke.
- Muszę ...Mlask...podziękować Pascalowi za..Glamsk...Przepis... - Powiedziałem zajadając kanapki i czytając książke. Byłem strasznie głodny, i... poprostu podniecony! Gdy zjadłem Kanapki, przeczytałem książki, poszłem troche pobiegać. Biegnąłem se z radością, piękny był dzisiaj dzień... po drodze wstąpiłem na szklaneczke piwka (xD), Póżniej poszłem do parku, poczytać książki... a na koniec, poszłem do Pascala.
- Dzieńdoberek! Dzięki pana treningom, jestem silniejszy, i dorosłem! To mi się bardzo przydało... - Siedział na fotelu i czytał gazetę, nagle mi przerwał.
- Hehe. Wiedziałem że tu przyjdziesz... - Powiedział jakby miał się zaśmiać
- Hę? A skąd... - Zatrzymałem się bo nagle zaczął mówić
- Z gazety... pisza wszędzie o tym, nie wiedziałeś?
- CO? Przecierz dopiero co dorosłem! Wszyscy są już... - Nagle mi wepchnał w ręce Gazetę. Ja zobaczyłem na pierwszej stronie, moję zdjęcie a pod nim, nagłówek "Tajemniczy Gryzoń ratuje Małe Gryzoniki". A jeszcze podtym, coś napisane.
Tajemniczy gryzoń wczoraj o 17:32 uratował przed Alienem małe gryzonie. Jedna świnka morska, dała wypowiedź, a oto ona:
- Ten Gryzoń, prawie zabił tego Aliena... a mógł! (W tym momencie sie zdziwiłem) Za takie coś, to powinien być nagrodzony. To była wielka walka.
Małe gryzonie zostały odniesione do domu, a w nim ciągle gadały o wspaniałej walce.
- Chciałbym zostać taki kiedy dorosnę... Dokopywać alienom, wielka przygoda, to jest coś! - Mówi jeden gryzoń z tamtej gromadki.
Będziemy na pewno czekać na następną akcje tego Gryzonia.
Odłożyłem gazetę ze ździwieniem.
- I oni nie wiedzą że to ja? - Zapytałem
- Na to wygląda... Ale widać że dorosłeś! Masz dłuższy ogon, uszy, i sierść... Teraz dam ci coś specjalnego. Chodź za mną.
Wstał z fotela, i przesunął mocno szafę. Zobaczyłem jakiś mały laserek, on go włączył, i teraz przystawił do tego oko. Później pokazało sie lusterko, i on chuchnął.
- KOD, PRAWDZIWY - Nagle zabrzmiał komputerowy głos. Otworzyły się drzwi, i on zszedł tam, więc ja za nim. Zobaczyłem jakieś 5 owoców. Banan, Jabłko, Brzoskwinię, Kiwi i Mango
- To jest 5 magicznych owoców. - Powiedział - Codziennie one dostarczają energi, na tyle ile ma następna ewolucja. Jeśli chcesz być Chomikiem, musisz jeść codziennie b Brzoskwinię. Jeśli chcesz być Myszą, musisz jeść Jabłko. Jeśli chesz być Królikiem, musisz jeś Kiwi. Jeśli chcesz być Świnką Morską, musisz jeść Banana. A jeśli szczurem, to Mango.
Zdziwilem się na ten Widok. Oglądałem każdego Owoca, ale każdy był taki sam...
- A co sie stanie jeśli wezme wszystkie naraz w jeden dzień? - Zapytałem się wpatrując w owoce
- Umrzesz, a co? Buhehehe - Roześmiał sie, a ja zrobiłem obrzydzenie do nich - Ale jeśli bedziesz brał codziennie jedno, to będzie wszystko dobrze.
Obejrzałem uważnie jabłko.
- Czyli... Mogę wybrać jeden wspomagacz ewolucji?
- Tak. Specjalnie zachowałem to dla ciebie. Ale pamiętaj, Jeden owoc działa na 1 godzinę, i przez ten czas będziesz wyglądał jak Mysz\Szczur\Chomik\Ś.Morska\Królik. Rozumiesz? - Potaknął Głową
- Dobrze... - Odpowiedziałem nie pewnie
- A więc, który owoc wybierasz? - Powiedział
- No jasne że Jabłko Zawsze chciałem być Myszą! - Odpowiedziałem Wesoło
- No to tutaj Zapas 20 Jabłek - Podał Mi wielką beczke - Ale pamietaj, gdy użyjesz 2 naraz, Zostaniesz otruty... Ale będzie to dało się wyleczyć.
- Uch... Dobrze. - Powiedziałem to Sztywno, i wyszedłem - Dzięki za ten zapas!
- Nie ma za co! - Zawołał.
Gdy przyszłem do domu, spróbowałem tego. Położyłem leciutko beczkę, wyjąłem jedno jabłko i od razu kęsem Połknąłem...
Nagle zrobiłem się większy. Poczułem wielką moc, siłę, obronę, i zwinność, ale najbardziej zmądrzałem... Mogłem obliczyć prędkość pociagu z Madrytu do Chorwacji...
- O Shit! - Napiąłem mięśnie - Dobreee... - Wziąłem 2 jabłka za kieszeń, i poszłem zobaczyć na jakąś siłownie.
....
....
....
Po siłowni, poszłem już do domu... Szłem bardzo wesoły. Ale ten humor nie trwał długo... Nagle stanął przedemną w nastepnej formie Alien.
- No No No... spotkaliśmy się wreszcie - Powiedział do mnie ochrypłym głosem - Mam jeszcze ran po tej walce, ale jestem pełni zdrowia...
Przestraszyłem sie. Stałem, i patrzyłem, a on się szczerzył.
- CO TAK STOISZ? WALCZ! - Krzyknął, i złapał mnie ogonem. Dusiłem się...
- Kghy... Tak? Dobra, zobaczymy co teraz powiesz! - Scisnąłem go mocno za ogon. On zaczął wyć z bólu. Puścił mnię, i złapał się za ogon.
- O ty... - Pobiegł na mnie, a ja sie odsunąłem. Walnął o mur, i się wkurzył.
- STÓJ SPOKOJNIE!!!!!!!!!!!!! - Nagle zrobiła się Aura koło niego. Zaczął dorastac. Wszystko się trzęsło. Rozwalało się. Była burza. Dopiero teraz, zauważyłem że jest już najstarszy.
- TERAZ CIE ZABIJE!!!!!!! - Szybko pobiegł na mnię, szybciej niż ja biegam, i włożył mi ogon szybko, ale jak go zatrzymałem.
- DOBRA, TERAZ JA CIĘ ZABIJE!!!!!!!! - Krzyknąłem. Wyciągnąłem 2 jabłka, i szybko zjadłem. Odwaliłem go od siebię. Leżal. Nagle poczuło mi się nie dobrze... Padłem.
...
...
...
Obudziłem się w Szpitalu dla chomików. Koło mojego łóżka stali Pascal i jakaś pielęgniarka.
- Mówiłem ci żebyś nie jadł dwóch naraz... - Powiedział Pascal i Westchnął.
- Yhh... Zapomniałem o tym... Tak się wkurzyłem... A gdzie ten Alien? GDZIE ON JEST? - Wrzasnąłem
- Spokojnie! Ale... Uciekł... Żył... Jak miałeś zamiar walczyć z dorosłym Alienem?
- To był tamten z którym walczyłem... CHCĘ GO ZABIĆ... - Powiedziałem troche podniesionym głosem
- Najpierw musisz z tego Wyjść... A ja zabrałem już cały zapas jabłek... musisz chodzić do mnie po nie.
- Dobrze... Ok, ja się prześpie dobra? - Powiedziałem
One Month Później
Gdy już byłem wyleczony, dalej trenowałem z jabłkami. Ale potrzebowałem czegoś lepszego do trenowania... Właśnie czytałem książke, i jadłem Kanapki, bo jest rano. Nagle usłyszałem wrzask. Miałem przy sobię jabłko, wiec schowałem do kieszeni. Wyszłem na podwórze, ale nikogo nie widziałem... Nagle ktoś mnie walnął w czerep.
...
- Hahaha! Damy go naszemu Panu, a on sie nim zajmie... Jaka miła robutka, uwielbiam dawania tych Hamsterów do tortur...
- Racja, to najlepsza praca!
Usłyszałem rozmowę dwóch Alienów. Ja byłem zakneblowany, ale wiedziałem jak rozwiązać sznur z książki "Pułapki, i jak sie z nich wydostać". Więc szybko rozwiązałem węzły, i po cichu zdjąłem taśmę z pyszczka... zobaczylem że to Facehuggery, więc problemu nie było Szybko poleciałem na nich i trząchnąłem ogonem, a oni już leżeli. Drzwi były otwartę, i zobaczyłem wielki statek. No więc, wsiadłem do niego, a dzięki mojej mądrości z książek, wiedziałem jak to pilotować Szybko chciałem wznieść się, ale zanim dotknąłem sterów, statek poleciał... miał auto pilota, więc czekałem ukryty pod sterami. Gdy wylądowałem, wszędzie było pusto, ale nagle zobaczylem następne drzwi, i następne, i następne... Poszłem tam. Przeszłem 3 drzwi, i znalazłem się w królewskim otoczeniu.
- No no no, kogo my tu mamy! - Odezwał się Ochrypły glos - Wiedziałem że cię tu spotkam, ale że będe walczył... CHODŹ TU GAMONIU!
- Sam se podejdź... - Powiedziałem Chłodno
- Jestem Królem Grupy Alienów! Nie sprzeciwiaj mi się! - Podeszedł do mnię, i zaczął dusić ogonem.
Zauważyłem że mam jabłko w kieszeni, więc szybko ugryzłem kawałek, i oderwałem jego ogon. Później chciałem zjeść cały, ale on go zabrał... Więc byłem sam. Sam. Nie miałem Evo. Nie mogłem nic zrobić. Chciał mi włożyć do gardła ogon, ale ja szybko użyłem "Modlitwy" i miałem więcej sily... Odepchnełem jego Atak. Nie byłem tak podrasowany, jak dzięki jabłku, ale to jeszcze coś. Więc pobiegłem na niego. Użyłem Pisku, i zaatakowałem go z całej pary pięścią. Poleciał na mur. Teraz biegł na mnie, ale nie zdążyłem się odsunąć, więc uderzył mnie tak mocno w brzuch, że wyplułem ślinę z krwią. Leżałem jak poprzednim razem. Ciekawe czy stanie się tak samo. Czy uratuje mnie szczęście... Jednak nie. Nic się nie działo. Już nie żyje.
- A teraz końcowy atak... nie bedziesz mi już przeszkadzał... - Ogon miał nad moim ciałem. Już prawie miał wbijać we mnie ogon, gdy nagle ten ogon odbił sie na demną, i zaczął krwawić. Nagle poczułem znowu tą wielką moc. "Tak, znowu się przemieniam!" Pomyślałem. Jednak, to było tylko chwilowe.
- Grr.. CO to jest?! - Krzyknął Alien
- A nic.. Taka poprawka w jabłkach.. - Nagle odezwał się znajomy głos. To był Pascal. Ale inny. Był jakby "Ulepszony" "Uzbrojony". Czekałem aż coś zrobi. - No dalej, atakuj go ogonkiem!
- Grrr... WROOOOOOAR! - Alien poleciał na Pascala - ZABIJE CIE!
Nic nie widziałem. Dym z walki, zasłaniał widok. Ale próbowałem coś zobaczyć. Nagle... Opadł kurz. Zobaczyłem zakrwawiony ogon Aliena. Jednak... Nie była to jego krew. To była krew Pascala. On leżał. Miał dziurę w brzuchu.
- Pascal! - Krzyknąłem ostatnimi siłami. Teraz się wkurzyłem. Zrobiło się wielkie trzęsienie. Ja nagle ożyłem, i to się stało. Dorosła Mysz. Rosły mi uszy, ogon, pazury, sierść, łapy... Wszystko! Urosłem też i ja. Alien nie wytrzymał trzęsienia, więc musiał się do podłogi przypiąć pazurami i ogonem. Szłem do Aliena, a szłem, jakbym był małym gryzoniem i biegł. Podbiegłem do niego.
- Twój czas się skończył... Teraz nie żyjesz... - Powiedziałem mu prosto w Oczy. Szybko trząchnąłem mu z pięści w twarz. on wypluł krwią. Podduszałem go ogonem, w powietrzu, i waliłem o ścianę. Później Ostatni Atak.
- Good Bye.. See Ya to the Hell - Powiedziałem gdy leżał, a ja zadałem mu cios w serce. Mój ogon mnie nie bolał, bo miałem dużą obronę. Więc zostawiłem Aliena nie żywego, wziąłem Pascala, i poleciałem do ziemi...
...
...
...
W szpitalu, lekarze jak najszybciej biegali do Pascala. Udało im się odtworzyć część ciała, dzięki najlepszej Technologi. Mógł teraz rozmawiać, był wesoły, a ja do niego przychodziłem codziennie.
- Hej, chciałem ci coś dać. - Podał mi jakby cukiereczek - To jest dawnik mocy, Mój nowy utwór. Podwyższa ci statystyki do 30 punktów. Zjedz to, a będziesz najlepszy.
Kiwnąłem głową i powiedziałem.
- Dzięki... - Zjadłem, i poczułem wielką moc. Znowu Aura, ale nic sie nie stało. Podwyższyło mi.
- No i wszystko dobrze... Hehe - Powiedział Chichotając.
THE END! |
|
|
Mystery Pikachu |
Wysłany: Czw 15:18, 25 Sie 2005 Temat postu: |
|
Yeah! xD Rzondze! xD Bede sie zabierał za nastepną część |
|
|
Mystic_Dragon |
Wysłany: Czw 15:13, 25 Sie 2005 Temat postu: |
|
hm... no cóż.... z ortografii jestem słaba, więc to ci daruje
opowiadanie jest doś ciekawe, nietego spodziewałam się na końcu, ale może byc, wida że się napracowałeś myślę że można dac ci dumną rangę Większego Gryzonia. inni też się z tym zgadzają, prawa? no dobra,k powiedzmy że tak xD no więc pisz kolejne opowiadanko o zostaniu myszą, a ja ide odpisywac... ech... i jak chcesz przydziel sobie to, co Wiwin zaplanował dla większych gryzoni (a jest coś ? xD) zaraz sprawdzę, dam ci rangę, odpowiem.... zaraz albo kiedyś |
|
|
Mystery Pikachu |
Wysłany: Śro 22:59, 24 Sie 2005 Temat postu: Akcja "Mały - Wielki - Mysz" |
|
Cześć. Jestem małym gryzoniem i nazywam się Mystery Pikachu. Lecz wolę, żeby mówili do mnie Pikach. Służę w Armi Hamsterów.
Odpoczywając po treningu w Sali Treningowej, siedzę na trawce i czytam najnowsze wieści Alien vs Hamsters.
"Sytuacja hamsterów wydaje się nieciekawa: zamknięto koszary, przez co liczba obrońców nie powiększa się, za to kolejne alieny przeszły transformację, podczas gdy małe gryzonie poprzestają na treningu. Jak tak dalej pójdzie możemy nie odeprzeć ataku wroga"
Przeraziłem się trochę, istotnie dawno nie widziałem większych gryzoni, a alieny rosły w siłę...
- Mają rację :/ Powinniśmy wszyscy zacząć trening a co dopiero ja... - powiedziałem sam do siebie po cichu, i klepnałem w głowę - Ja musze też potrenować dużo... - Zrobiłem niepewną minę - Ale ja mogę tylko trenować najwyżej na bakteriach - Roześmiałem się po cichu - Małe łapki, ogonek, ciałko... to trochę za mało by zaatakować jakiegoś aliena, może by tak... potrenować lepiej, i trochę wysiłku bardziej? Jeśli się postaram, mogę szybko dorosnąć, i tym samym pomóc całemu wojsku... może to pomoże innym?
Wstałem i szłem wolno rozmyślając:
-Hmm... Rano krótka gimnastyka rozgrzewająca mięśnie, lekkie śniadanie dające energie na cały dzień, potem trening na świeżym powietrzu, po południu porządny obiad, siesta, następnie czytanie ksiąg w celu powiększenia wiedzy... (zawsze marzyłem o zostaniu myszą). Następnie trening ze stworzonkami lub z innymi hamsterami, wieczorem lekkostrawna kolacja i czas dla innych chomików, właściwie w ciągu dnia będzie kilka przerw przeznaczonych na zabwy i te inne, ale ta będzie najdłuższa. A potem jakaś mała lektura i zapadnięcie w sen, który pozwoli zapmiętać wrażenia z minionego dnia i da energię na następny. No! Nawet jeżeli to nie wystarczy, to i tak dużo zyskam, raczej niewiele strace, więc i tak i tak zyskam dużo.
Uradowany pobiegłem do swojej norki, wypisałam plan na kartce i powiesiłem koło łóżka, potem jeszcze raz przejżałem, by zobaczyć czy napewno się ze wszystkim zgadzam. Ale według mnie plan ten był idealny, o trening nietrudno, wystarczy tylko uruchomić silną wolę i zapał, ale co ze składnikami tej zdrowej diety?
Zastanowiłem sie i pobiegłem do kuchni, gdzie były przygotowywane Hamsterowskie specjały. W pomieszeniu był Celebitka MysticDragon MysteryPikachu Wiwin Chomiczej kuchni szczur Pascal (nie, nie ten Pascal z TVN ;P) oraz jego pomocnik mysz Brian. Brian był ekspertem jeśli chodzi o rozmaite diety, i był mi teraz nieoceniony. Upewniając się, że nie jest zajęty podeszłem do niego i zagadałem:
Eee... Proszę pana...
Biała mysz oderwała wzrok od jakiejś księgi i zwróciła na mnie uwagę.
-Czego chcesz, mały?
-Chciałem się zapytać o jakąś diete, która... No... Dałaby mi sił... I... Wogóle... No wie pan, żeby szybko urosnąć...
-Ach tak! Mam tu coś... Specjalnie dla ciebie.
Wziął do łapek jakiś notes i zaczął przekładać kolejne strony, po chwili wziął kartkę i coś napisał, poczym dał mi.
-Przestrzegaj tego, a szybko urośniesz, zobaczysz.
Spojrzałem na kartkę, było tam napisane: śniadanie, drugie śniadanie, obiad, deser, kolacja oraz co powinno wchodzić w skład każdego posilku.
-Myślalam że do życia potrzebne są tylko trzy posiłki... - Zapytałem się zdziwiony
-No tak, ale widzisz: jak za dużo zjesz na śniadanie, to potem stajesz się rozleniwiony i odchodzi ci chęć na trening, ale jak zjesz niecałe śniadanie a resztę zjesz po jakimś czasie, to z łatwością dotrwasz do obiadu. Deser zaś jest poobiednim zaspokojeniem potrzeb na cukier. Wiem z własnego doświadczenia, że czasem ma się nieodpartą chęć na coś słodkiego, podczas deseru można sobie pozwolić na jakieś małe lody czy coś w tym stylu. Teraz rozumiesz?
-Kumam. I bardzo panu dziękuje
Uradowany wrócilem do swojego pokoju i zapisałem dokładniejszy plan, a potem poszłem się bawić z innymi gryzoniami. Jutro zaczynam akcję "Mały - Wielki - Mysz" lecz najpierw trzeba sie będzie skupić na pierwszych dwóch wyrazach.
Następnego dnia obudziłem się pełny optymizmu. Wstałem, umyłem się i wyszłem na powietrze robiąc skłony, przysiady, i te inne głupoty. Potem pobiegłem na śniadanie. Wczoraj sobie wszystko przygotowałem, więc nie było problemu, chwila odpoczynku i krótki bieg do pniaka, czyli zwalonego pnia drzewa pustego w środku, w którym lubimy się bawić. Teraz też było tam kilka gryzoni. Podeszłam do jednego i zapytalam, czy niemógłby mi pomóc w treningu.
-Czemu nie, tylko co mam robić?
-Widzisz tamte kamienie? -wskazałem na małą kupkę jeszcze mniejszych kamyczków- byś we mnie żucał, a ja bym unikał, potem ja bym w ciebie żucał, próbując cię trafić, następnie ty znowu we mnie zucasz, a ja próbuje jak najdłużej wytrzymywać taki, a na końcu ja w ciebie żucam, i ty próbujesz przetrzymać.
Najpierw trenuje zwinność i uniki, następnie celność, potem obronę i na końcu atak, to wszystko musiałem rozwinąć.
Wszystko szło sprawnie, przytym nieźle się bawiliśmy, okazalo się że nawet tak małe kamyczki mogą nieźle kłóć, kiedy do obrony ma się tylko różowe, pozbawione sierści ciałko. Ale przekonałem się również, że ból świetnie wspomaga atak, i po chwili gryzoń miał dosyć. Chaciał mi się zrewanżować żucając kamykami, lecz szybko czmychnęłem na drzewo, i tak zaczęła się zabawa, która w gruncie rzeczy też jest doskonałym treningiem. Przed południem jeszcze zjadłem drugie śniadanie i dalej poszłam sie bawić z innymi.
Gdzieś koło 15:00 wróciłem do domu, wyporzyczyłem dwie książki z biblioteki i zacząłem przygotowywać sobię obiad. Szybko go zjadłem i zacząłem mażyć o tym najbliższym dorastaniu... Przeczytałem jak najszybciej książki. "Owiele zmądrzałem" Pomyślałem sobię. Wyszłem później, troche pochodzić... Gdy nagle zobaczyłem małe chomiczki na drzewie, które płakały, a na dole koło drzewa, był owiele wiekszy, w moim wzroscie, Alien.
- Gahahaha! No co, schodźcie maluchy! Chcę sie z wami POBAWIĆ! - Śmiał się Alien.
- Hej, zostaw ich! Znęcaj sie nad innymi alienami! - Krzyknąłem z ostrzeżeniem. - Może chcesz walczyć ze mną, co?
- Stawiasz mi się? Dobra! - Zawarczał na mnie
Ustawiliśmy się w pozycji bitewnej. Nagle on się żucił na mnię.
- SPEED POWER! - Krzyknąłem. Teraz szybko mu uciekłem. Wziąłem go za Ogon. Dusiłem... Nagle on wepchnął paluchy w mój Ogon.
- Auuu! Mój Ogon! - Jęczałem
- Masz za swoje! Hahahaha! - Śmiał się Alien. Teraz szybko pobiegł na mnie... Leżę. Nie mogę wstać. "Ehh... Przegrałem...Już nie żyje... Ale nie mogę... tylę chciałem zrobić jeszcze... zbyt młodo umrę... NIE MOGĘ!..."
Nagle Ziemia zatrzęsła się. Zrobiły mi się dłuższe kły. Wytężył wzrok. Byłem pokryty sierścią. O tak... czułem wielki przypływ życia i energi... Wstałem.
- Nie żyjesz... grrrr.... - Powiedziałem Alienowi.
- Serio? Zobaczmy co potrafisz! Hahaha! - Zaśmiał sie. - No chodź!
Szłem coraz szybciej. On odchodził, i się wyśmiewał. Zauważyłem, że też mam większą szybkość, siłę, obronę, i umysł.Teraz popędziłem szybciej. Jeszcze szybciej. Wiałem tak szybko, jak nigdy nie mogłem. Podbiegłem do Aliena, wziąłem go za szyję, i zaczałem dusić. Wziąłem go za ogon (Zauważyłem że rana się zagoiła). Miałem też większy. Dusiłem Go.
- Twój Czas Się - Opadła głowa - Skończył....
Rzuciłem go na ziemię. Podeszłem, i walnąłem w łeb. Już nie żył... Nagle podeszli ludzie. Zauważyłem że wszędzie jest troche porozwalane. Szybko odwróciłem się, podeszłem do drzewa, i zdjąłem maluchy z niego.
- Idźcie do domu... Lepiej nie oglądajcie już coś takiego - Powiedziałem spokojnie. Dzieci milczały, i odeszły. Nagle jeden Hamster powiedział.
- To Bohater...
I nagle zrobiło się głośno. Zadrapany, z ranami, troche krwawiłem, poszłem do domu... poszłem się opatrzyć...
- Pierwsza faza dorastania zakończona... - Powiedziałem z dumą.
DRUGIE EVO NASTĄPI.... |
|
|